back
Lenka nad morzem - pamiętnik!
-
-
O rajku! Zasnęłam w domu… A obudziłam się w Gdyni! No... Nie liczyć przystanków na jedzenie! Tata przywiózł nas samochodem. Jechaliśmy aż 6 godzin! Tata powiedział, że jeszcze nigdy nie wyprzedziło go tyle aut. I że kulawa kobyła szybciej by nas nad morze dociągnęła. A mama na to, że co nagle, to po diable. I że lepiej jechać ostrożnie.Znaczy się, to my chyba po żadnym diable nie przejechaliśmy? No, bo w końcu nic z drogi nie pamiętam…
-
-
Za to spacer po plaży - TAK! Tata śmiał się, że mama chodzi ze spuszczoną głową. Jak bociek, gdy wypatruje żaby. A mama szukała muszelek. I nawet trochę znalazła!Najładniejszą zauważył tata - teraz leży w naszym pokoju, na stoliku. Gdy mama bierze ją do ręki, zawsze tak ładnie się uśmiecha… Pewnie myśli o tacie, co?
-
-
A później poszliśmy karmić łabędzie! Tata trochę się krzywił - że utuczone bardziej, niż gęsi w Grabinie. Ale mama się tym nie przejęła. Powiedziała, żeby "nie kłapał dziobem", tylko skoczył jeszcze do sklepu po bułki.A ja znowu nic nie rozumiem! Gdzie tata ma dziób? I ciekawe, czy mnie kiedyś wyrośnie…
-
-
Byliśmy też w porcie! Takim z prawdziwymi, wielkimi statkami… Tacie bardzo się spodobały. Od razu wyjął aparat - i zaczął pstrykać zdjęcia!
-
-
A potem powiedział, że zawsze chciał być marynarzem. Pływać na żaglowcu, zwiedzać egzotyczne kraje… I w każdym porcie mieć inną dziewczynę!Wyobrażacie sobie?! Normalnie, morskie powietrze mu do głowy uderzyło…
-
-
Ale mama parsknęła tylko śmiechem. I odpowiedziała, że jak chce płynąć w rejs, to ona może go przywiązać do kotwicy. I zamienić w pokarm dla morskich rybek!Ale ja myślę, że tego nie zrobi. No, bo tata jest za duży. I chyba nie ma ryby, która da radę go połknąć?
-
-
No, a później… Później tata wyjechał. I już nie było tak fajnie. Mama często rozmawiała z nim przez telefon. I wysyłała mu zabawne fotki! Ale to nie to samo. Wolałam, gdy tato był z nami…
-
-
Jak zostałyśmy same, mama polubiła długie spacery. No i gofry - z bitą śmietaną i polewą. Gdy wychodziłyśmy z cukierni, zawsze mówiła: "Lenka, nie krytykuj! Taty nie ma, muszę osłodzić sobie życie"… A ja przecież siedziałam cicho!Tak w sumie, to mogła się kiedyś gofrem podzielić. Bo zupek dla niemowlaków mam już dość!
-
-
Przyjechała też do nas babcia Krysia, wiecie? Mama na kilka dni wróciła wtedy do domu. A babcia zabierała mnie na dłuuugie wycieczki. Śmiała się, że jeszcze nigdy nie chodziło jej się tak lekko…
-
-
Bo ciężary nosił za nią wujek Wojtek! Raz zrobiliśmy sobie na plaży piknik. Pamiętam, że wujek zaśpiewał taką fajną kołysankę, a potem…Potem, to już nie pamiętam. Bo to kołysanka była, a nie kankan! Więc poszłam spać.
-
-
A tak w ogóle to… Babcia Krysia i wujek Wojtek mieli tajemnicę! Ale ja ich podsłuchałam. Tylko nie mówcie o tym nikomu, dobrze? Pewnego dnia, wujek zaprosił babcię do kawiarni - z widokiem na plażę. Podarował jej kwiaty, pierścionek… I poprosił, żeby została jego żoną!
-
-
Babcia była baaaaardzo szczęśliwa! Tylko, wiecie co? Ja na jej miejscu wcale pierścionka bym nie chciała. Tylko gigantycznego misia! Mama pokazała mi jednego, gdy zrobiłyśmy sobie wycieczkę - do Gdańska. Siedział na stołku i był dziesięć razy większy ode mnie! Do takiego, to fajnie się przytulić…Ale babcia Krysia i tak ma się do kogo przytulać, prawda?
-
-
A po tym, jak wujek poprosił babcię o rękę, poszliśmy całą trójką na dłuuuuuugi spacer. I gdy wróciliśmy do pensjonatu, zrobiło się już ciemno.Morze w nocy wygląda tak ślicznie…. A najładniej statki. Tata miał rację: żaglowce są piękne. Jak z bajki…
-
-
Czasem, gdy zamykam oczy, to znowu je widzę. Ale tym razem, we śnie…Mama mówi, że za rok też tu przyjedziemy - na wakacje. Może wtedy popłynę z tatą w rejs? I dopilnuję, żeby nie miał żadnej dziewczyny, poza mamą! No co, nie mam racji? A w porcie, to może czekać na niego tylko babcia Marysia!