back
Romantyczny wieczór… we troje?!
-
-
O poranku, Marta puka do drzwi Budzyńskiego. Z gorącą kawą i apetycznym śniadaniem.
- Nie wyglądasz na specjalnie uszczęśliwionego moim widokiem… Obudziłam cię?
- Nic nie szkodzi. I tak miałem już wstawać…
-
-
- Nie przyszła góra do Mahometa, musiał się pofatygować Mahomet do góry…
Wojciechowska uśmiecha się, zakłopotana. Wie, że rozmowa będzie trudna. Andrzej szybko znika jednak w łazience. A Marta zastanawia się, jak wyznać, co naprawdę czuje …
-
-
- Przyjechałam do ciebie, bo… Powinniśmy porozmawiać.
- Brzmi groźnie! - Budzyński, zaintrygowany, spogląda na ukochaną.
- I miało tak brzmieć. Pączkami i kawą chciałam tylko trochę złagodzić efekt… Bo na dzień dobry planowałam na ciebie nakrzyczeć. Unikasz mnie. Nie dzwonisz - Marta z trudem dobiera słowa. - Powiedz mi, o co chodzi?
-
-
- Jeśli się na mnie pogniewałeś… Albo chcesz zakończyć naszą znajomość…
- Co ty opowiadasz?! - prawnik jest zaskoczony. - Nie ja pierwszy zacząłem cię unikać. Wcześniej ty nie miałaś dla mnie czasu, pamiętasz? Wyraźnie czułem, że chcesz ode mnie… "odpocząć"!
- Andrzej, zrozum… To nie jest dla mnie łatwe! Jesteś ode mnie młodszy, ja mam dzieci… I czasem, gdy zastanawiam się, na co się porywamy…
-
-
- Czego się boisz? - w głosie Budzyńskiego słychać napięcie.
- Że powoli tracę kontrolę nad swoim życiem.
- Nieprawda. Boisz się mi zaufać. Wcześniej, zanim cię poznałem, nie byłem święty… Ale to się zmieniło! Teraz już wiem, czego chcę…
-
-
W końcu, zakochani umawiają się na wieczór. A w planach: romantyczna kolacja… we troje.
- Będziemy razem z Anią - Marta zerka niepewnie na Andrzeja. - Bo Henio ma dziś wolny wieczór…Ale prawnik, na myśl o "randce" z czterolatką, wcale się nie irytuje.
- No i bardzo dobrze! Już dawno powinnaś dać więcej luzu Heniowi i częściej wykorzystywać mnie jako nianię do Ani… I nie tylko!
-
-
Kilka godzin później, pani sędzia w kuchni dwoi się i troi - by przygotować coś naprawdę dobrego. Ale jej bliscy złudzeń nie mają. Co prawda, Andrzej wita ją komplementem:- No, no… Do twarzy ci w tym fartuszku!
Jednak po chwili, rzuca ze śmiechem:- Byłoby nietaktem, gdybym powiedział, że na wszelki wypadek przyniosłem też ulotkę do pizzy na wynos… jakby ci "coś" nie wyszło?
-
-
Marta, rozbawiona, przegania ukochanego z kuchni. A Budzyńskiego czeka spotkanie najważniejsze - z małą Anią.
- Dobry wieczór… Lubisz czekoladę?
Prawnik od razu traci pewność siebie. Ale dziewczynka wita go z uśmiechem.
-
-
A po chwili… oboje bawią się na całego!
- No, przećwiczyliśmy już kłus, teraz przejdziemy do galopu! Tylko proszę się mocno trzymać!
- Wio, koniku! - Mała amazonka, aż piszczy z radości! A "konik" bryka po całym domu. Aż dostaje zadyszki…
-
-
W końcu, Marta interweniuje:- Zobacz, jakie ona ma rumieńce! Potem nie zaśnie…
Ale Budzyński zabawy nie przerywa. Bo przy Ani, sam czuje się jak… niesforny czterolatek! Bez trosk i z uśmiechem od ucha do ucha.
- Zaśnie, zaśnie… gwarantuję ci! Usypianie trenowałem na moich klientach. Mam na to sprawdzony patent: zacytuję jej kilka paragrafów i sprawa załatwiona...
-
-
- Andrzej… Kolacja gotowa… Otworzysz wino?
Godzinę później, Marta zagląda cicho do pokoju córki... I parska śmiechem. Bo "konik" już nie fika, tylko smacznie sobie chrapie. Budzyński, czytając Ani bajkę na dobranoc, uśpił i małą, i siebie…
-
-
Wojciechowska, z ciepłym uśmiechem, spogląda na ukochanego. Po raz pierwszy czuje, że to niezły… "materiał" na tatę. Serce Ani podbił w kilka sekund…
Rozmyślania Marty przerywa ciche pukanie. Wojciechowska szybko podchodzi do drzwi - nie chce, by mała się obudziła. A w progu staje…