back
Słońce, truskawki i miłość!
-
-
- Mama!!!- Udało mi się urwać ze szkoły i od razu przyjechałam! Jak mogłam przegapić tak ważny dzień?Hanka wita dzieciaki z radosnym uśmiechem. Dla Mateusza ma nawet prezent - pokaźnych rozmiarów książkę.- Kochanie, to dla ciebie! Myślałeś, że o tobie zapomniałam?A chłopiec zerka na tytuł... I od razu traci humor.
-
-
- O nie… "Słownik ortograficzny"…- Wiem o twoich kłopotach z polskiego… - I bardzo się gniewasz?- Trochę… Ale mniej za kłopoty, a bardziej za to, że nic mi o nich nie powiedziałeś.- Wiem, mamo - Mateusz zerka niepewnie na Mostowiakową. - Przeczytam to od deski do deski, przysięgam!
-
-
Chwilę później, cała rodzina robi sobie piknik. Hanka sięga po truskawki i bitą śmietanę:- Nie uważacie, że w pierwszym dniu wakacji to idealny deser?A Natalka jest w szoku. - Boże, mamo… Wiesz ile to ma kalorii?!Tymczasem, Mateusz zauważa nowego gościa…- Tato przyjechał!
-
-
Marek - prosto z Niemiec - też ma dla dzieci prezent: rakietki do badmintona.- Tata serwuje! Ula wybiła na aut!Natalka zostaje sędzią. A jej siostra daje ojcu zdrowego "łupnia".- Jeszcze kilka takich serwów i padnę - Marek z trudem łapie oddech. - Nie oszczędzasz swojego staruszka…- Dobrze - Ula od razu parska śmiechem. - Od teraz będę dawała ci fory!
-
-
W końcu, Mostowiak robi sobie przerwę. Hanka posyła mężowi ciepły uśmiech:- Świetny pomysł z tym badmintonem! Sama myślałam, żeby kupić nowe rakietki!A Marek dalej udaje "staruszka".- Idealna gra na wakacje. Ale dla młodszych ode mnie…
-
-
Kilka minut później, Natalka opowiada o ostatnich wydarzeniach w szkole - po aferze z nagraniem w Internecie.- Pogadałam sobie z Oliwką… I powiedziałam jej, żeby trzymała język za zębami, bo kiedyś się o niego potknie! Dzięki, mamo… Wiesz, że jesteś moim najlepszym przyjacielem? Takim na całe życie!- I moim też!Ula od razu siostrę popiera…
-
-
Marek też pragnie spędzić z żoną jak najwięcej czasu.- Chciałem cię zapytać o wakacje, masz już jakieś konkretne plany?- Myślałam, żeby wyjechać z dziećmi na całe dwa miesiące. Ale w końcu zdecydowałam się na sierpień. Jadę na kolonie jako opiekunka, zabiorę dzieci ze sobą.- A co z lipcem? Przyjeżdżasz do Grabiny?
-
-
Na chwilę, Mostowiakowie wychodzą - chcą porozmawiać na osobności. A Barbara od razu wybucha radością:- Chyba idą na spacer? Jak dobrze… Coś się zmieniło! I to zmieniło się na lepsze!